piątek, 8 maja 2015

Rozdział I

Nastała noc. Drogę w miasteczku oświetlały jedynie małe lampy zawieszone koło domów. Czarnowłosy chłopak tajemniczo wyglądający postanowił znaleźć nocleg by odpocząć po długiej podróży. Idąc poboczem zauważył pełno straży lecz był tak wygłodniały i zmęczony, że wszystko było mu obojętne. Chłopak zatrzymał się przy ubogiej karczmie. Wyglądała jakby zaraz miała się zawalić. Każda deska ledwo trzymała się na gwoździu, ale nadal było mu wszystko obojętne. Otworzył drzwi, które lekko zaskrzypiały. W środku nie było nikogo. Rozejrzał się po oświetlonym pomieszczeniu, następnie podszedł do lady i zadzwonił w zardzewiały dzwoneczek, który pomimo wyglądu był sprawny. Usłyszał kroki dochodzące zza lady. Zauważył dużego starszego mężczyznę z brodą. Na nosie miał małe okularki. Pomimo umięśnionej postury mężczyzna wyglądał miło. - Witam szanownego gościa. Chce pan przenocować? - Tak. - czarnowłosy odpowiedział krótko. Odwrócił się w stronę okna i zauważył straż biegnącą z mieczami w ręku. Usłyszał krzyk jednego ze strażników. - Szukajcie go! Nie mógł uciec daleko! - chłopak spojrzał się na gospodarza. - Często się to zdarza? - zapytał chłopak. - Wcześniej było to spokojne miasteczko, lecz od kilku dni grasuje tutaj jakiś złodziej. Od tego czasu cały czas ulice miasteczka patroluje straż. Jest również wysoka nagroda za tego łotra. - Nagroda? - zapytał czarnowłosy.
- Tak. W wysokości dziesięciu tysięcy hellów. - To dość sporo jak za jednego człowieka... - starszy mężczyzna zaśmiał się. - To prawda... Na czym my to skończyliśmy?Ach tak!Na noclegu. - czarnowłosemu zaburczało w brzuchu następnie złapał się za niego. - Również zapewnimy jedzenie. Jestem Dergal Julis. Miło mi. - podali sobie ręce, lecz czarnowłosy nie wyjawił swojego imienia. - Miło mi. - odpowiedział chłopak. Dergal wskazał ręką na schody. - Tam jest góra i może pan nocować w pierwszym pokoju po prawej. - czarnowłosy zaczął wchodzić po lekko spróchniałych schodach. Zaraz za nim wszedł Dergal. Otworzył czarnowłosemu drzwi. Pokój był ciemny, oświetlało go jedynie małe okno, przez które było widać gwiazdy. Chłopak rozejrzał się po malutkim pokoju. - Naprawdę bardzo mi przykro za takie warunki, lecz nie mamy pieniędzy by wyremontować jakiekolwiek pomieszczenie. - Nic się nie stało. Pasuje mi to pomieszczenie. -czarnowłosy złapał się za burczący brzuch i spojrzał się na Dergala. - Nie chce być natrętny... ale czy mógł mi by pan dać coś do jedzenia? Obojętnie co. Wszystko zjem. - Ależ oczywiście! Klient nasz pan! Moja córka znakomicie gotuje. Coś panu zaraz zrobi do jedzenia! - Dergal wyszedł z ciemnego małego pokoiku zamykając za sobą drzwi. Chłopak usiadł na łóżku i zza czarnego płaszcza wyjął miecz. Był długi i wąski. Rękojeść była cała czarna. Czarnowłosy przejechał po błękitnym ładnie wypolerowanym ostrzu. Zdjął płaszcz i włożył miecz z powrotem do ciemnoniebieskiej pochwy. Do drzwi ktoś lekko zapukał. Do pokoju weszła mała dziewczynka wyglądająca na jakieś dwanaście lat. Miała brązowe włosy splecione w dwa warkoczyki, do tego całą czerwoną, prostą i skromną sukienkę. Z uśmiechem na twarzy na małym nocnym stoliku położyła zupę. Spojrzała się na czarnowłosego chłopaka z szerokim uśmiechem.
- Przepraszam za najście. Zrobiłam panu zupę. Mam nadzieję, że będzie smakować. - chłopak szybko wziął talerz i łyżkę do ręki i zaczął łapczywie jeść. W chwilę zjadł zupę wzdychając radośnie. - Od dawna nie jadłem tak dobrej zupy. Co dodajesz do niej, że smakuje tak wyjątkowo? - dziewczynka zachichotała. - Nie ma tam żadnej specjalnej przyprawy. Po prostu jest tam wyjątkowy składnik. - chłopak zdziwił się. Oprócz ziemniaków i paru warzyw nic nie zauważył. - Wyjątkowy składnik? - zapytał czarnowłosy. - Tak. To miłość. Kocham gotować, więc wkładam w to wszystkie uczucia. Jak to się mówi od żołądka do serca. - czarnowłosy zaśmiał się. - Wróżę ci świetlane życie jako kucharka. - dziewczynka usiadła koło chłopaka i spojrzała się na jego twarz. Przyjrzała się parze jego oczu. Nie mogła od nich oderwać wzroku. Ciemnowłosy zmarszczył brwi machając ręką koło bladej twarzy dziewczynki. -Coś się stało? - zapytał. Dziewczynka pokręciła przecząco głową. 
- Nie. Masz po prostu piękne błękitne oczy. Jak niebo. - chłopak lekko się speszył. Głowę opuścił w dół podśmiewając się. - Dziękuję. - dziewczynka wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Złapała klamkę z zamiarem zamknięcia ich lecz zatrzymała się i wychyliła głowę. - Jestem Michelle Julis. A ty?- spytała. Czarnowłosy wstał z łóżka i podszedł do drzwi, za którymi kryła się dziewczynka. Wyciągnął rękę w jej stronę. - Kira. Kira Thunderwey.